„Albela” – kryzys wieku średniego?

Postanowiłam przypomnieć sobie trochę filmów obejrzanych dużo, duuużo wcześniej. Jakoś tak przypadkiem natknęłam się na film „Albela” z 2001 roku. Pamiętam, że był on dołączony do którejś z gazet i miała go któraś z moich cioć. Mi nie udało się tego dostać (albo nie mogłam nigdzie kupić, albo po prostu nie widziałam, że będzie i muszę zrobić objazd po kioskach 😀). Oczywiście, kiedy odkryłam, że ktoś inny go ma, to pożyczyłam i obejrzałam. Prawdę mówiąc nie bardzo pamiętałam fabułę, dlatego chętnie zaczęłam oglądać raz jeszcze.

Sonia (Aishwarya Rai) została wychowana przez ojca i nianię. Jej matka hinduska opuściła rodzinę i wyjechała do Indii, gdzie zmarła. Sonia całe swoje życie spędziła w Wiedniu. Przyjeżdża na Goa do miasta Malaga w poszukiwaniu grobu swojej zmarłej matki. Spotyka tam Tony’ego, który pracuje jako przewodnik dla turystów. Pomaga on jej poznać okolicę i odnaleźć cel jej podróży. Jest on przekonanym że Sonia jest przeznaczoną mu kobietą, którą kiedyś przepowiedziała mu wróżka. Zakochany w Soni, kompletnie ignoruje zapatrzoną w niego przyjaciółkę Ninę. Nie jest świadomy tego, że jego ukochana Sonia darzy uczuciem kogoś innego. Jest to indyjski dziennikarz Prem (Jackie Shroff), który kiedyś przyjechał do Austrii zrobić wywiad z jej ojcem. Wtedy spotykali się przez jakiś czas, ale jej ojciec nie zgodził się na ich ślub. Po rozstaniu z nim Sonia nie związała się już z nikim innym. Okazuje się, że Prem jest znajomym Tony’ego i zakochani spotykają się w Maladze. Wtedy zaczyna się gra omyłek...

Moje odczucia po tym filmie są raczej neutralne, z lekką przewagą na negatywne. Nie kumam koncepcji zestawiania młodziutkiej Aish z podstarzałymi aktorami. Chcą się odmładzać czy jak? Govinda grając w tym filmie miał już grubo po 30-stce (w sumie nawet bliżej mu było do 40), co w moim odczuciu kompletnie nie pasuje do roli takiego zwariowanego, uroczo naiwnego chłopaczka. Wygląda jak taki postarzały nastolatek i to jeszcze z nadwagą (żeby było jasne – nie mam nic do osób z nadwagą. Sama do szczupłych nie należę) 😁 Ja wiem, że bywało też, że np. SRK występował w podobnych rolach w starszym wieku, ale kurde jednak wychodzi z tego jakoś tak z godnością 😀 Tutaj rolę Govindy oceniam bardzo słabo. Następny podstarzały ukazał się później Jackie Shroff. I znów zastanawiałam się kto to wymyślił, żeby taki stary, wąsaty typ oglądał się za śliczną młodą Aish. Oczywiście nie podważam jego aktorstwa, bo ogólnie jest niezły, ale żeby go stawiać w roli ukochanego dwudziestokilkuletniej dziewczyny to chyba lekka przesada. Bo trzeba zaznaczyć, że jest on starszy od Govindy o kilka lat. No ale przynajmniej jest jakoś tak lepiej zbudowany. Govinda w tym filmie to taka podskakująca klucha 😆


Przeczytałam teraz, że prace nad „Albelą” rozpoczęły się już w 1997 roku, więc trochę im zeszło… Podobno wygląd aktorów zmienia się w trakcie. Osobiście tego nie zauważyłam, ale może tak być. Bywały momenty, że Govinda drażnił mnie nieco mniej, może akurat był nieco młodszy 😊

Było jednak kilka scen, które mnie porządnie ubawiły. Szczególnie podobał mi się moment w restauracji, kiedy Sonię zaczepia jakiś bandzior, ale Tony staje w jej obronie. Rycząc ze śmiechu i wyciąga wszystkie noże jakie ma schowane w ubraniach (jeśli dobrze liczę ma ich aż 5), a na końcu wyciąga rewolwer. Spławia tym bandziora, po czym okazuje się, że rewolwer jest atrapą 😄😄😄 No i piosenka „Haiya Hoo Kya Masti” całkiem przyjemna.

Zauważyłam jeszcze jedną ciekawą rzecz. Sonia szuka grobu zmarłej matki i okazuje się, że została ona pochowana na chrześcijańskim cmentarzu. Wtedy zdałam sobie sprawę, że w ogóle przecież hindusi raczej palą ciała swoich zmarłych, a ich prochy wysypują do Gangesu, albo do innej rzeki, albo ukochaną ziemię. Nie mają więc grobów. Oczywiście mam świadomość, że w Indiach nie żyją wyłącznie hinduiści, ale jakoś tak zdziwiło mnie to. Nie spotykałam takich chrześcijańskich motywów zbyt często w bollywoodach. Pomyślałam sobie wtedy, że być może film ten miał na celu przyciągnąć też zachodnich odbiorów. Takie zwyczaj znają i rozumieją, więc jest przez to łatwiejszy w odbiorze. A może tak miało być i już…? 😊

Film minimalnie porusza kilka trudnych kwestii, jak np. samotne ojcostwo, ciężka choroba, rasizm („jak śmiesz Ty hindusie!”), ale jednak na pierwszym planie są rozterki miłosne bohaterów. Albela jest jednak przede wszystkim komedią i nie jest to wcale zła koncepcja. Mógłby być z tego dobry film, gdyby lepiej dobrali obsadę. Strasznie mnie zmęczyły te tatuśki 😕

Moja ocena 3/10


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kilka memów na poprawę humoru

Sushant Singh Rajput nie żyje

„Love Aaj Kal” x 2