„Jaane Tu… Ya Jaane Na”, czyli młodość górą

Jakoś tak kilka dni temu zdałam sobie sprawę, że nienetflixowe filmy znikają czasami, kiedy Netflix nie zdecyduje się na przedłużenie licencji na film… Rychło wczas 👍 Niestety coś mi przeleciało koło nosa, no ale będę z tym żyć 😄 Dlatego postanowiłam jakoś tak w miarę systematycznie oglądać te na których mi szczególnie zależy. Śpieszmy się oglądać filmy, tak szybko je usuwają z Netflixa… 😆

Na pierwszy ogień wzięłam „ Jaane Tu… Ya Jaane Na” czyli debiut Imrana Khana. Co prawda jako dziecko pojawił się już dwa razy na dużym ekranie, ale dopiero tutaj rozwinął skrzydła.

Historia pokazana w filmie jest przedstawiona z bardzo ciekawej perspektywy. Paczka dobrych znajomych opowiada nowej koleżance o dwójce swoich przyjaciół, którzy teraz są parą, ale ich droga nie była prosta. Jai (Imran Khan) i Aditi (Genelia D’Souza) byli najlepszymi przyjaciółmi. Chociaż wiele ich dzieliło to spędzali ze sobą mnóstwo czasu i wspierali się w trudnych chwilach przez cały okres szkolny. Wszyscy z ich otoczenia byli przekonani, że młodzi są w sobie zakochani. Po ukończeniu szkoły średniej rodzice Aditi postanowili  nawet zaaranżować ich ślub, co wywołało zdecydowany sprzeciw. Aditi i Jai przegadali sobie ten temat i uznali, że doskonale znają siebie nawzajem i bardzo łatwo znajdą drugą połówkę dla tego drugiego. Jak się pewnie domyślacie, nie wszystko poszło zgodnie z planem 😏

Opowieść ta demaskuje trochę jak często ludzie nie zdają sobie sprawy z własnych uczuć. Nie wiem jakie wy macie z tym doświadczenia, ale ja sama też mam często problem z nazywaniem tego co przeżywam. W „Jaane Tu… Ya Jaane Na” przybiera to bardzo skrajną formę, bowiem młodzi ludzie mylą miłość z przyjaźnią i wszystko jest dobrze, dopóki są dla siebie cały czas do dyspozycji.

W tle rozgrywa się jeszcze kilka wątków. Bardzo istotnym jest poznawanie przeszłości rodziny Jaia. Po śmierci jego ojca wychowuje go tylko matka. Wpaja ona synowi, że przemoc jest zła i wszystko da się załatwić inteligencją i sprytem bez użycia pięści. Zacna to idea, ale czy zawsze się tak da? Chłopak miewa jednak bardzo symboliczny sen, w którym jedzie na koniu dzierżąc w dłoni szablę. Ciekawych rzeczy się o nim dowiadujemy pod koniec 😀

Film okazał bardzo gładko mi wszedł. Tak trochę bez emocji, przez co nie bardzo wiem jak go ocenić. Niby fajny, sporo zabawnych scen i z dobrym zakończeniem, ale dla mnie za grzeczny. Nudziłam się na nim chyba troszkę. Poleciłabym ten film przede wszystkim bardzo młodym ludziom. Bo ja to już stara jestem… 👵 Młodym, w sensie uczniów i studentów do max. pierwszych lat studiów. A może tylko mnie już nie kręcą mnie opowieści o młodzieży? Kto to wie? 😅 Dlatego też nie bardzo się zgadzam z entuzjastycznymi recenzjami jakie dostał po wejściu na ekrany kin. O gustach się jednak nie dyskutuje. Niektórym może się podobać i ja to szanuję!

Powiem, wam że jestem bardzo z siebie dumna, bo wyłapałam pewną ciekawostkę sama 😁 Podczas sceny jednej z imprez możemy zobaczyć Imrana ze swoją żoną Avantiką Malik (wtedy jeszcze partnerką). Teraz tak trochę między nimi gorzej się układa, ale wtedy chyba byli ze sobą bardzo mocno związani, skoro chcieli razem przypieczętować nawet debiut filmowy Imrana.

Więcej ciekawostek brak 😊

Także tego…

Moja ocena: 4/10

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kilka memów na poprawę humoru

Sushant Singh Rajput nie żyje

„Love Aaj Kal” x 2