„Kya Kehna” – skądś już to znam...

Dziś przyszedł czas na recenzję „Kya Kehna” – film szokujący indyjskie społeczeństwo, poruszający temat nieślubnej ciąży. Dla nas „zachodniaków” nie ma w tym nic dziwnego (choć sytuację głównej postaci pewnie także uznalibyśmy za trudną), to może jednak poruszyć nas fakt, jak na takie wydarzenie reagują bohaterowie filmu reprezentujący właśnie indyjską społeczność. Zapraszam do zapoznania się z moimi spostrzeżeniami na temat filmu.


Priya Bakshi (Preity Zinta) to wspaniała uczennica i duma swojej rodziny. Poznajemy ją w chwili ukończenia szkoły średniej, kiedy to podczas gry z koleżankami w „prawda czy wyzwanie” zobowiązuje się wykonać pewne zadanie na oczach całej szkoły. Pokazuje to jak wielką ma odwagę i jak bardzo nie znosi niesprawiedliwości. Jej działanie przynosi zamierzony skutek i po raz kolejny dziewczyna zostaje doceniona przez dyrekcję szkoły. Priya wraca do domu, spędza czas z rodziną i świetnie się bawi. Sieje radość i uśmiech gdziekolwiek się znajdzie. Dzięki swojemu optymizmowi ma duże grono znajomych i przyjaciół. Nie zauważa jednak, że jeden z nich - dobroduszny Ajay (Chandrachur Singh) jest w niej potajemnie zakochany. Zwraca też na nią uwagę Rahul Modi (Saif Ali Khan) - hulaka i podrywacz. Ma on niezbyt dobre stosunki z bratem Priyi i po jednej z ostrych konfrontacji postanawia zemścić się na nim jeszcze bardziej zabiegając o Priyę. Dziewczyna zakochuje się w nim i chętnie spędza z nim czas. Szybko jednak okazuje się jaki był prawdziwy cel Rahula, a zrozpaczona Priya podupada na zdrowiu. Powód tego wychodzi na jaw podczas ślubu jej brata - dziewczyna jest w ciąży. Jedynym ratunkiem dla honoru jej i jej rodziny byłby ślub z ojcem dziecka. Rahul jednak nie chce wziąć odpowiedzialności za swoje dziecko i jego matkę. Wtedy dla Priyi zaczyna się prawdziwy dramat. Ojciec wyrzuca ją z domu i chociaż szybko znów przyjmuje ją do rodziny to jest narażona na odrzucenie przez sąsiadów i rówieśników, jest wyzywana i szykanowana. Mimo wszystko stara się żyć normalnie i ukończyć rozpoczęte studia. Rodzina bardzo jej pomaga, a wrodzona odwaga i siła pomagają przezwyciężyć niechęć ludzi.  Wspiera ją w tym wierny przyjaciel Ajay, który odegra jeszcze dużą rolę w jej życiu.

 



Temat ciąży niezamężnej kobiety w Indiach, a zwłaszcza te 20 lat temu był jednak bardzo szokujący. Współżycie przed ślubem to w hinduizmie wielki grzech, a ciężarna nastolatka to zgorszenie i wstyd. Z tego powodu w takich sytuacjach najczęściej rodzina wyrzeka się ciężarnej córki, a ta często staje się bezdomna lub popełnia samobójstwo. Tak jest w tych mniej rozwiniętych i równocześnie bardziej tradycyjnych rejonach Indii. Doczytałam się, że w większych miastach nie jest to obecnie tak dramatyczne, ale wciąż nie jest postrzegane jako normalne. Jest to wielki problem i wszyscy starają się pilnować swoich dzieci, aby do takich sytuacji nie dochodziło. Jeden z krytyków powiedział po obejrzeniu filmu, że „w Indiach tendencja polega na zamiataniu pod dywan niewygodnych tematów i problemów, ale jeśli filmy takie jak "Kya Kehna" nadal będą kręcone, przynajmniej będziemy zmuszeni stawić im czoła”. Słuszna uwaga, warto takie tematy oswajać, bo zawsze się będą zdarzać podobne sytuacje, a każdej osobie w takiej sytuacji należy się pomoc i wsparcie.

Bohaterka „Kya Kehna” nie spotkała się z takim zrozumieniem. Trudno mi sobie wyobrazić jak wielkie emocje wzbudziła ciąża Priyi w jej ojcu. Zakochany w swojej córeczce stawia na szali miłość do niej, a po przeciwnej stronie społeczne odrzucenie jakiego się spodziewa i niestety to ta strona przeważa. Próbuje się uchronić przed wytykaniem przez ludzi wyrzucając grzeszną i nieposłuszną córkę z domu. Wiadomo, że to tylko film, ale wydaje mi się, że oparty musi być na tym co dzieje się tam na co dzień w rzeczywistości. Ten ostracyzm skierowany w stronę niezamężnej ciężarnej i jej rodziny musi być bardzo trudny do zniesienia. Film nie pokazuje tego bardzo drastycznie, chociaż dostrzegamy tego wyraźne przejawy (znajomi i dalsza rodzina rezygnują z obchodów wesela brata Priyi, dziewczyna traktowana jest na uczelni jak trędowata, rozważa się jej wydalenie ze względu na zgorszenie, które rzekomo rozsiewa, upokorzenie jej na przedstawieniu szkolnym). Całe szczęście w filmie ojciec szybko rozumie swój błąd. Uświadamia sobie jak bardzo brakuje mu córki. Społeczne odrzucenie jest niczym w porównaniu do tęsknoty jaką odczuwa. Oby takich rodzin było więcej.


Uwaga, teraz będzie mały spoiler 😄 To co w filmie zdziwiło mnie najbardziej to nagła zmiana zachowania wszystkich osób z uczelni po przemówieniu Priyi. Nie było to zbyt realistyczne, nie wierzę, że zatwardziali krytycy byliby w stanie tak szybko zmienić zdanie i stać się na nowo wielkimi przyjaciółmi. To samo zresztą tyczy się Rahula. Nie był on może jednoznacznie złą postacią, ale jednak nie był przyjemnym i odpowiedzialnym chłopcem. Ta jego przemiana na koniec nie wypadła moim zdaniem wiarygodnie. To według mnie niepodważalny minus filmu.

 



A teraz garstka ciekawostek:

  • Podczas produkcji „Kya Kehna” nie obyło bez przykrych zdarzeń. W czasie kręcenia "Kya Kehna" Saif Ali Khan doznał dość poważnego wypadku, przez co w kilku scenach wprawne oko może dostrzec szwy na jego głowie (ja chyba nie mam wprawnego oka, niczego takiego się nie dopatrzyłam). 
  • Oprócz tego doszło do bardzo nieprzyjemnego sporu między producentem Rameshem Tauranim a  Chandrachurem Singhiem w roli Ajaya. Producent chciał w połowie filmu zwolnić go, a w jego rolę miał wcielić się Salman Khan. Wcześniej podpisana umowa była jednak skonstruowana w taki sposób, że Chandrachur musiałby wyrazić pisemną zgodę na taką zmianę, na co się kategorycznie się nie zgadzał. Spór toczył się około pół roku i w tym czasie zdjęcia były wstrzymane. 
  • Oba te zdarzenia wpłynęły na przesunięcie daty premiery. Pierwotnie film miał wejść na ekrany w 1998 roku, a udało się to dopiero w 2000. Były jeszcze inne przyczyny, których niestety nie dane było mi poznać... Skutkiem tych opóźnień jest to co akurat zauważyłam, czyli zmieniająca się fryzura Saifa w różnych momentach filmu 😅
  • Pewnie wielu z Was wie, że "Kya Kehna" jest jednym z pierwszych filmów Preity Zinty, a można nawet powiedzieć, że jest to jej rzeczywisty debiut. Jest on faktycznie pierwszym filmem od którego zaczęła ona filmowe zdjęcia, ale z powodu wspomnianych wcześniej przesunięć został przełożony na 2000 rok. Opóźnienie spowodowało, że kilka z jej filmów zostało wydanych wcześniej, a za jej oficjalny debiut uznaje się rolę w "Dil Se".  
  • Jeszcze jedna mała muzyczna ciekawostka 😊 "Aye dil laya hai bahar" brzmi jak piosenka "Oh Carol". Nie wiem czy bym to zauważyła gdyby nie fakt, że po pierwszych nutkach zabrzmiał mi w uszach tekst wymyślony do tej melodii przez moją koleżankę z liceum. Był to jeden z dwóch jej mega hitów, który całą klasą śpiewaliśmy na nieoficjalnych spotkaniach 𝆕𝅘𝅥𝅯 Śmieszne to były czasy... 😂

 




A dlaczego w tytule posta napisałam, że skądś to już znam? A no, dlatego, że znam dobrze film „Salaam Namaste”, w którym również grani przez Preity Zintę i Saifa Ali Khana bohaterowie zmagali się z podobnym problemem ciąży przedmałżeńskiej. Tam też męski bohater nie stanął na wysokości zadania, a kobieta mimo przeciwności postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i dać sobie radę sama. To co zdecydowanie różni te dwa filmy to na pewno środowisko w jakim para się znajduje. W „Kya Kehna” jest to tradycyjne indyjskie społeczeństwo, a sytuacja młodej przyszłej matki jest nieporównywalnie gorsza niż w Australii, gdzie ma miejsce akcja „Salaam Namaste”. Drugie nawiązanie jakie zauważyłam to wierny przyjaciel dziewczyny, zawsze gotowy do pomocy i wparcia. Różnica polega na tym, że w „Kya Kehna” staje się z czasem kimś więcej, a w „Salaam Namaste” jednak pozostaje tylko przyjacielem. Dostrzegacie jeszcze jakieś podobieństwa albo nawiązania pomiędzy tymi dwiema produkcjami?

 


Co do filmu „Kya Kehna” to nawet mi się całkiem podobał. Wiem, że sama sobie zabrałam przyjemność przeżywania akcji z bohaterami przez to, że oglądałam go po kawałku przez prawie cały tydzień... Pewnie inaczej odebrałabym go oglądając w spokoju w całości. Myślę, że trochę zepsuło mi to ogólne wrażenia, dlatego chcąc być obiektywna, podciągam swoją ocenę o jeden punkcik.

 

Moja ocena:

7/10

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kilka memów na poprawę humoru

Sushant Singh Rajput nie żyje

„Love Aaj Kal” x 2