Czy bollywoodem rządzi nepotyzm?

W dzisiejszym poście kompilacja kilku newsów związanych ze śmiercią Sushanta, o które pisałam już wcześniej tutaj.

Przypomnę, że aktor Sushant Singh Rajput zmarł w wyniku samobójstwa 14 czerwca. Obrzędy pogrzebowe zostały przeprowadzone w krematorium Pawana Hansa dzień później w obecności rodziny i kilku najbliższych mu osób z branży filmowej i telewizyjnej. Jego prochy przy śpiewie mantr zostały zanurzone w rzece Ganges 18 czerwca, przez jego ojca, dwie siostry i innych członków rodziny. 

Ta tragedia ożywiła debatę na temat nepotyzmu w Bollywood, a wielu fanów SSR twierdzi, że był on w ostatnim czasie zastraszany przez pracowników branży filmowej.Wielu też nie wierzy w samobójstwo i podejrzewa, że mogło dojść do zabójstwa. Toczy się w tej sprawie zresztą śledztwo. Wszystko wskazuje na to, że niektórym nie podobało się, że nie pochodził on z żadnej ze znanych filmowych rodzin, mówi się że był przez to poniżany i niedoceniany. Fani Shushanta przypominają sytuacje kiedy niektóre osoby wypowiadały się o nim w mediach niepochlebnie lub lekceważąco. Przy tym wszystkim wylewają wielkie wiadra pomyj niemal na wszystkich, którzy zamieścili gdzieś swój komentarz na temat jego śmierci. Komentarze te bywają naprawdę paskudne. Nawet nie chcę Wam tutaj pokazywać jak ludzie potrafią się wyrażać i życzyć śmierci… Z tego powodu wiele osób (m.in. Karan Johar, Alia Bhatt, Kareena Kapoor) postanowiło wyłączyć lub ograniczyć możliwość dodawania komentarzy pod swoimi postami, a Sonakshi Sinha usunęła nawet swoje konto na Twitterze.

Na ten temat tego hejtu odważnie wypowiada się np. Sonam Kapoor Ahuja, która była niedawno gościem w jednym z indyjskich programów informacyjnych. Jest ona właśnie jednym z cudownych dzieci w bollywood (jest córką aktora Anila Kapoora). W dzień ojca napisała, że jest dumna z bycia córką swojego ojca, który ciężko pracował na swoją pozycję i jest mu wdzięczna za wszystko co od niego otrzymała. Przyznała, że jego pozycja była dla niej ułatwieniem w drodze do kariery. Uważa, że to jest wynik dobrej karmy jej rodziny. Również ona ograniczyła możliwość komentowania jej postów i podkreśliła, że robi to dla zachowania zdrowia psychicznego swojego i rodziny.

Ja osobiście w prawo karmy nieszczególnie wierzę. Mam swoje przemyślenia na ten temat, ale to może w innym poście coś więcej na ten temat  J Generalnie jednak zgadzam się z tym, że ta ogromna fala hejtu jest bardzo niesprawiedliwa. To, że w bollywood istnieje kilka rodzin, których członkowie są dobrze znani to jest oczywiste. A fakt, że są oni faworyzowani wydaje mi się w sumie naturalne. Może nie do końca w porządku, ale tak sobie myślę, że w zwyczajnym życiu też tak jest. Taki przykład - jak potrzebuję kupić sobie monitor i mam kuzyna, który prowadzi sklep komputerowy to nie waham się i idę do niego. Możliwe, że jakimś sieciowym sklepie kupiłabym taniej, ale czy wtedy miałabym tak duże zaufanie do sprzedawcy i do rad jakie mi udziela? Dlatego daję zarobić kuzynowi. Albo inna sytuacja – powiedzmy, że prowadzę firmę i potrzebuję zatrudnić kogoś nowego. Dobra znajoma poleca mi swojego brata – ja nie muszę prowadzić rekrutacji (więc oszczędzam), a też ufam ocenie znajomej i liczę na to, że jej brat będzie odpowiedni. Zna go w końcu całe życie ;) Albo później, kończąc już powoli karierę szukam odpowiedniej osoby, żeby przekazać firmę w dobre ręce. Mam kilku zaufanych pracowników, odpowiedzialnych i kompetentnych, ale gdybym miała syna, to przecież najbardziej prawdopodobne, że przekazałabym firmę właśnie własnemu dziecku. Wydaje mi się, że podobnie może dziać się w świecie filmowym, tym bardziej w Indiach, gdzie więzi rodzinne są bardzo silne. Jak już się taki młody człowiek wybije na plecach ojca czy matki to ludzie chcą go oglądać, reżyserzy i producenci chętnie ich angażują i kółko się kręci.

Oczywiście nie znam wszystkich faktów, nie ma mnie tam, nie wiem jak to wygląda od środka. Niektórzy wręcz oskarżają świat bollywood o działanie przestępcze. W moim rozumieniu oskarżają bollywood o utrzymywanie takiej jakby mafii, która zastrasza i dręczy młodych i zdolnych aktorów, którzy nie mają powiązań rodzinnych z tym światem. Głośno o tym mówi Kangana Renaut, która twierdzi, że sama padła ofiarą takiego działania. W jej oskarżeniach padają nawet konkretne nazwiska (np. Aditya Chopra, z którym mógł mieć problem również Sushant). Kangana jest jednak znana z ciętego języka, dlatego nie wszyscy traktują jej słowa poważnie. Coś w tym jednak może być, po co by jej to było, żeby robić sobie wrogów w swojej branży? Chęć rozgłosu? Nie chce mi się wierzyć, że ryzykowałaby aż tak wiele…

Jak jest naprawdę? Pewnie się tego nie dowiemy… Jak widać, ja nie mam jasnego stanowiska na ten temat. Uważam, że mam za mało danych żeby wyrobić sobie własny osąd. Chciałabym jednak, żeby te zarzuty okazały się nieprawdziwe. Będę śledzić informacje na bieżąco, ale sądzę że sprawa niedługo przycichnie. Czy to będzie oznaczać, że zarzuty Kangany są bezpodstawne? Pewnie niekoniecznie...


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Dangal” - zapasy nie dla kobiet?

Gdyby nie ten pierścionek... - „Jab Harry met Sejal”

[Filmy z Indiami w tle] cz.4