Kwintesencja bollywood, czyli "Hum Aapke Hain Koun..!"

Jestem świeżo po obejrzeniu "Hum Aapke Hain Koun..!" (HAHK). Ledwo patrzę na oczy, bo mam je spuchnięte od płaczu (tak, jestem jedną z tych, które wylewają rzewne łzy podczas oglądania filmów), ale muszę od razu kilka słów o tym napisać póki mam to na świeżo.
Nie tak dawno pisałam o filmie „Hum Saath-Saath Hain”, który zrobił na mnie bardzo fajne wrażenie i chciałam zobaczyć coś jeszcze w podobnym stylu. Idąc tym tropem - starszy film, tradycyjna rodzina, łatwo dostępny (Netlix jest the best) znalazłam Hum Aapke Hain Koun i jestem meeeega zaskoczona, że wcześniej go nie widziałam. Raaaany, jak on mi się podobał!

Obsada w dużej części była mi znajoma z „Hum Saath-Saath Hain”. Bardzo dużo aktorów się powtarza. Na przykład Salman Khan i Mohnish Bahl znowu wcielili się w rolę braci - Prema i Rajesha. Zostali oni wychowani przez wujka (w tej roli Alok Nath). Ich dom był zawsze typowo męski, wujek nie miał żony, a rodzice chłopaków zmarli. Marzą o tym, aby w ich domu pojawiła się kobieta, która stanie się panią domu i doda domowi ciepła i miłości. Zaczynają się więc starania o żonę dla najstarszego Rajesha. Wybór pada na piękną dziewczynę o imieniu Pooja. Wciela się w nią kompletnie mi nieznana Renuka Shahane, która jest przeurocza i kochana! Chyba jakieś czary na mnie rzuciła, bo nie mogłam od niej oderwać wzroku 😍 Jej narzeczony też szybko ulega jej magicznemu uśmiechowi i zakochuje się w przyszłej żonie, zresztą z wzajemnością. Dochodzi do ślubu, pełno radości, kolorów i muzyki. Los chce, że brat Rajesha - Prem (Salman Khan) i siostra Poojy – Nisha (Madhuri Dixit) również się w sobie zakochują i to ich historia tak naprawdę jest wiodąca. Wszystko jest na dobrej drodze do tego, żeby dwie rodziny jeszcze bardziej zacieśniły więzi, aleeeee… I tu zamilknę 😉

Nie chcę Wam opowiadać zbyt wiele, żeby nie zepsuć radości z oglądania tym, którzy dopiero po ten film sięgną. Mogę chyba tylko zdradzić, że najważniejszą postacią tego filmu jest pies. I to od samego początku można się domyślać, że odegra dużą rolę. Serio, nie żartuję! 🐕

W filmie znalazłam wszystko czego chciałam - mnóstwo muzyki i tańca, pięknie pokazane przeróżne emocje, wiele scen wzruszających i równie dużo zabawnych. A i niezastąpiony Anupam Kher i jego talent komediowy bardzo na plus. Jak dla mnie to on jest gwiazdą poniższej piosenki (ach te jego kocie ruchy 😁). Moje oczekiwania w pełni zaspokojone 😊


Z filmowych ciekawostek sprzedam Wam trzy:

Pierwsza - na bank znacie „Wah Wah Ramji” w wykonaniu Hrithika i Kareeny w „Czasem słońce, czasem deszcz”. Wyobraźcie sobie, że oryginał pojawił się właśnie w "Hum Aapke Hain Koun..!" i z niemałym zaskoczeniem stwierdzam, że wolę tę wersję ;)

Druga – pierwotnie rolę Prema zaproponowano Aamirowi Khanowi, ale odmówił. Scenariusz nie wydawał mu się wystarczająco ciekawy.

Trzecia – HAHK stał się najlepiej zarabiającym indyjskim filmem z lat 90 i ciągle zarabia (choćby właśnie na licencji kupowanej przez Netflixa). Nawet Box Office India określiło go jako „największy przebój współczesnej epoki”. Stało się tak dzięki temu, że producenci przyjęli tutaj zupełnie inną konwencję filmową niż te ówcześnie popularne. Nie ma tu złoczyńców, przemocy, bitew, ani nawet konfliktu rodzinnego, a mimo to fabuła nie jest nudna i bardzo wciąga. To zapoczątkowało modę na tego typu filmy, których od tego momentu powstawało więcej.

Bardzo dziwne, że mnie ten film wcześniej nie dopadł. Być może to dlatego, że na początku mojej bollywoodzkiej przygody nie było jeszcze tylu źródeł do uzyskiwania informacji co teraz i oglądałam tylko to co dawały gazetki… A potem wypadłam z obiegu na jakiś czas, ale wygląda na to, że co się odwlecze to nie uciecze i właśnie teraz dane było mi na niego natrafić i się nim cieszyć. Bardzo polecam!

Moja ocena: 10/10

Jeśli chcecie bollywood w czystej postaci to tu go dostaniecie! 💜


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kilka memów na poprawę humoru

Sushant Singh Rajput nie żyje

„Love Aaj Kal” x 2