„Tanu weds Manu” – krótka historia o chorej miłości

Obejrzałam wczoraj dostępny na Netflixie film „Tanu weds Manu”. Jest on stosunkowo krótki, nie trzeba się na nim bardzo mocno skupiać. Jak dla mnie jest taką leciutką komedią romantyczną do obejrzenia dla czystej rozrywki. Mało ambitna produkcja, ale dość przyjemna. Spokojnie da się obejrzeć w jeden wieczór. Mam to na świeżo, dlatego od razu postanowiłam podzielić się swoją recenzją. Zapraszam do czytania!


Wieeeeem, że obiecałam Wam ciekawostki z K3G… Wpis miał się pojawić w tamtym tygodniu, a nie dość że tydzień się skończył to i nowy miesiąc już się zaczął! Czas mnie po prostu pokonał… Ciężko było mi wdrożyć się w pracę po urlopie, a jeszcze dodatkowo wróciłam prosto na zamknięcie miesiąca i już po wyłączeniu laptopa służbowego nie miałam zbyt wiele ochoty na otwieranie prywatnego. Obiecane ciekawostki oczywiście dostaniecie, tylko trochę później. Wpis ten jest w przygotowaniu, ale zajmuje mi zaskakująco dużo czasu. Każdą rzecz na jaką trafię staram się zweryfikować w innych źródłach. Nie chcę po prostu publikować byle czego ;) Recenzję jakoś szybciej mi idą… J

No to lecimy!

Wczoraj potrzebowałam się trochę odmóżdżyć i obejrzałam „Tanu weds Manu”. Nie spodziewałam się za wiele po tej produkcji i w sumie miałam rację (tyle że akurat na takie coś miałam ochotę). Film opowiada o takiej trochę dziwnej miłości. Moim zdaniem trochę chorej, ale o tym później. Główną postacią jest Manu (w tej roli Madhavan) – chłopak skromny, chojny i o dobrym sercu. Poddaje się tradycji i zgodnie z wolą rodziców postanawia się ożenić. Jednym słowem - porządny kawaler! Podczas poszukiwania odpowiedniej kobiety poznaje Tanu (Kangana Ranaut) i z miejsca się w niej zakochuje. Obie rodziny są zachwycone i rozpoczyna się wspólne świętowanie nadchodzących zaręczyn i ślubu. Problem pojawia się w chwili, kiedy Tanu jasno daje Manu do zrozumienia, że nie jest zainteresowana ślubem z nim, ponieważ ma już chłopaka… W ogóle zresztą okazuje się, że Tanu nie jest miłą i grzeczną dziewczynką, ale szaloną, wyzwoloną kobietą, która zawsze ma swoje zdanie i nie zawsze posługuje się rozumem :D Manu co prawda odwołuje ślub na prośbę dziewczyny, ale ciągle o niej myśli i marzy o wspólnym życiu. Ma jednak świadomość, że nie ma na to szans. Przypadkowe spotkanie na ślubie znajomego wszystko jednak zmienia. Nie chcę tutaj już za wiele zdradzać, wiec na tym skończę opowiadać o fabule.


Jeżeli chodzi o aktorów to jakoś nie zachwycili mnie ci w głównych rolach. Może to dlatego, że nie poczułam zbyt wielkiej sympatii do Tanu i Manu… Tanu jest niesamowitą manipulatorką. Bawi się uczuciami Manu, nie zważa na to że sprawia mu tym ogromny ból. Nawet słowa jej koleżanki nie przekonują jej o tym, że postępuje źle. Mimo, że Tanu nie jest czarnym charakterem filmu, to w mojej opinii nie jest osobą, z którą chciałabym się zaprzyjaźnić… Ma też trochę dobrych cech, np. jest otwarta na świat, radosna i pewna siebie. Można ją lubić, no ale mi nie przypadła do gustu, cóż poradzić J Manu natomiast to takie ciepłe kluchy – chłopak bardzo poczciwy, ale praktycznie bez charakteru. Robi wszystko czego oczekują od niego inni i nie dba o własny interes. Chwalebne to bardzo, ale ileż można! Dopiero na końcu pokazuje trochę determinacji. Jak dla mnie taka para w realu nie miałaby raczej szans na związek. No ale w filmie wszystko jest możliwe ;)

Dlaczego w tytule piszę o chorej miłości? A no właśnie jak już wyżej pisałam, nie podoba mi się to w jaki sposób rozpoczyna się ta miłość między bohaterami. UWAGA! BĘDĄ SPOJLERY! Po pierwsze Manu zakochuje się w dziewczynie, z którą nigdy nie rozmawiał, a tylko widział i to na dodatek śpiącą. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że taka pierwsza fascynacja to najczęściej dopiero wstęp, z którego może (albo i nie) rozwinąć się uczucie. Tutaj jednak wygląda na to, że chłopak stracił głowę już w tym momencie. Druga rzecz, której nie rozumiem to stosunek Tanu do chłopaka. Jest opryskliwa, ignoruje jego uczucia i myśli tylko o sobie. Jak on może to tolerować i ciągle być w niej zakochany? Moim zdaniem to miłość platoniczna. Zakochał się w tym co o niej mówiła jej rodzina zanim jeszcze ją poznał i dodatkowo spodobała mu się fizycznie. Nie wierzę, że kochałby kogoś kto wciąż sprawia mu przykrość. Moim zdaniem takie relacje nie są zdrowe i Manu mimo uczucia jakim darzył dziewczynę powinien jednak uciąć kontakt i się z niej wyleczyć. Proste to na pewno nie jest, ale po co wystawiać się na ból i upokorzenie? I kolejna sprawa – nie wierzę, że ta szalona Tanu, która zmienia chłopaków jak rękawiczki, jednak zmienia swoje myślenie i nagle orientuje się, że kocha jednak Manu (a nie swojego ówczesnego narzeczonego) i to z nim chce wziąć ślub. Nie leży mi to po prostu w naturze osoby, która została pokazana wcześniej. Zauważyłam oczywiście, że to nie stało się tak całkowicie nagle. W filmie widać momenty jej zawahania, chwile kiedy dobrze bawi się z Manu i jest nim zafascynowana. Szła jednak w zaparte i chciała robić na przekór wszystkiemu i wszystkim i taką determinację bym na pewno doceniła. Jej chwiejność jednak mi się nie podoba. Myślę, że ta zmiana decyzji w ostatniej chwili i uświadomienie sobie miłości do Manu może być właśnie przejawem jej spontaniczności. Tak poczuła w danej chwili i bach! Zmiana decyzji. Tylko czy po ślubie też tak łatwo będzie jej porzucić męża, bo jej się odmieniło? Będę miała okazję się o tym przekonać, ponieważ kilka lat po pierwszej części powstała kontynuacja, której będę intensywnie szukać, żeby poznać dalsze losy tej dziwnej pary 😀 Ktoś może wie gdzie można namierzyć "Tanu Weds Manu: Returns"?

Wracając do aktorów muszę wyróżnić inną parę –  Swarę Bhaskar i Eijaza Khana. Wystąpili oni w roli przyjaciół Tanu i Manu (Payal i Jassi). To na ich ślubie spotykają się ponownie. Nie nagrali się za dużo, chociaż było kilka bardzo fajnych scen z nimi. A tak nawiasem mówiąc ta część akcji filmu dzieje się w znanej mi już Kapurthali. Macie tak czasem, że towarzyszy wam takie uczucie „znam to! Byłam tam! Widziałam! Wiem!”? Co prawda w Kapurthali nigdy nie byłam. Znam ją jednak z opisywanej tutaj książki „Hinduska miłość” i znam już jakąś część historii tego miejsca. Oczywiście nie ma to znaczenia dla fabuły filmu, ale jakoś tak milej się ogląda J

Z bardzo dobrej strony pokazał się też Deepak Dobriyal jako Pappi, czyli najlepszy przyjaciel Manu. Moim zdaniem w tej drugoplanowej postaci jest największy urok tego filmu.

Jak zazwyczaj - dorzucę jeszcze jedną ciekawostkę. Otóż (wiem, wiem… nie zaczyna się zdania od otóż) „Tanu weds Manu” na początku został zapowiedziany z inną aktorką w roli głównej. W roli Tanu miała pierwotnie wystąpić Konkona Sen Sharma. Dopiero po jakimś czasie okazało się, że ostatecznie w filmie wystąpiła Kangana.

Podsumowując, „Tanu weds Manu” to całkiem przyjemna komedia romantyczna do obejrzenia jeden raz. Raczej nie ma do czego wracać ponownie. Oglądało mi się dobrze i chociaż nie polubiłam głównych bohaterów to spodobały mi się inne postaci i dobrze bawiłam się podczas oglądania. Aaaa… Jeszcze muzyka jest całkiem dobra, polecam posłuchać piosenek z filmu ;)

Moja ocena: 5/10

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kilka memów na poprawę humoru

Sushant Singh Rajput nie żyje

„Love Aaj Kal” x 2