„Raazi” – żadnych granic!

Poświąteczna atmosfera może Wam sprzyja i macie troszkę więcej wolnego czasu na dobry film? Dziś mam do zaproponowania dobrze zrobiony, trzymający w napięciu i wzruszający a przede wszystkim szalenie przejmujący film „Raazi”. Wywołał we mnie całe mnóstwo emocji i nawet kilka dni po obejrzeniu mam go w pamięci i przeżywam historię głównej bohaterki. Uważam, że jest to film nie tylko dla fanów boollywood. Myślę, że może przypaść do gustu także nowicjuszom. Zapraszam do zapoznania się z moją opinią i ciekawostkami na jego temat.


Wiem, że czas pomiędzy świętami, a Nowym Rokiem (czasem nawet i do 6 stycznia) to dla wielu czas przestoju w pracy, często też okazja do dłuższego wolnego z niedużą ilością dni urlopu. W szkołach i na studiach też jest to czas bez zajęć. Jeżeli należysz do którejś z tych grup to Ci bardzo zazdroszczę! U mnie w pracy meeeega intensywnie (zamknięcie roku w księgowości i to jeszcze w korpo – koszmar!), życiowo grudzień też przyniósł sporo wrażeń (na szczęście pozytywnych), no i jakoś tak się złożyło, że nie miałam czasu dodać nic nowego… No, ale wracam z mocnym akcentem, jakim jest film „Raazi”.

Jakiś czas temu napatoczyły mi się informacje o nowym filmie “Raazi” z Alią Bhatt w roli głównej. Taaaa... Jakiś czas 😏 Rękę bym sobie dała uciąć, że wszedł na ekrany maksymalnie rok temu, a tutaj już minęło ponad 2,5 roku od premiery! Trochę żałuję, że tak długo trzymałam go na przyszłość. To naprawdę świetny film! Chyba lubię filmy osadzone w stosunkowo niedalekiej historii. Niby już przeszłość, która jest czymś nieznanym, a jednocześnie jednak trochę bliska, bo realia przecież nie aż tak bardzo odbiegające od obecnych.


„Raazi” to film na podstawie powieści Harindera Sikki „Calling Sehmat” (niestety niedostępnej w języku polskim).  Akcja ma miejsce w 1971 roku tuż przed wybuchem wojny pomiędzy Indiami a Pakistanem. Hidayat Khan (Rajit Kapoor) jest wielkim patriotą i indyjskim szpiegiem. Dostarcza wywiadowi informacji na temat ruchów pakistańskich. Niestety dowiaduje się, że z powodu choroby nie będzie w stanie dokończyć swojej misji. Planuje, aby córka zastąpiła go i doprowadziła do końca to, co zaczął. Sehmat (Alia Bhatt) jest niespełna dwudziestoletnią dziewczyną, uczy się w collegu i nie spodziewa się nawet jaki los ją czeka. Dostaje telefon od rodziny z prośbą o szybki powrót do domu. Tam dowiaduje się o planach ojca. Sehmat ma wyjść za mąż za syna wysokiego rangą wojskowego pakistańskiego i przekazywać wywiadowi indyjskiemu informacje jakie zdobędzie w jego domu. Ma tylko miesiąc na zdobycie potrzebnych umiejętności. Na szczęście dziewczyna okazuje się wytrwałą i dobrą uczennicą, dzięki czemu kończy szkolenie i rozpoczyna swoją misję.



Trafia do domu męża Iqbala Syeda (Vicky Kaushal) i szybko zaskarbia sobie serca całej rodziny. Co dla mnie zaskakujące - rodzina jest bardzo miła i sympatyczna. Dzięki temu Sehmat czuje się w ich domu dobrze, a nawet nawiązuje bliskie relacje ze swoim mężem (takie całkiem jakby małżeńskie 😊). Jednocześnie cały czas przekazuje do swoich dowódców wszystkie informacje jakie zdobywa. Dużą przeszkodą dla niej staje się Abdul (jeden ze służących). Odnosi się on do niej z wielką rezerwą i śledzi każdy jej krok, jak gdyby znał jej zamiary. Ciekawość w tym wypadku jednak nie popłaca, ale to już zobaczcie sami. Sehmat musi posunąć się do okrutnych czynów, aby nie zostać zdemaskowaną. Odbija się to mocno na jej psychice, dręczą ją wyrzuty sumienia i koszmary senne. Akcja przyspiesza, ale dalszą opowieść przerywam, żeby nie psuć wam oglądania 😉



Podobno książka „Calling Sehmat” powstała na faktach. Jej autor Harindera Sikki poznał tą historię przypadkiem, zbierając materiały do innej swojej książki. Ponoć miał nawet okazję porozmawiać z „prawdziwą Sehmat”. Oczywiście nie jest to jej prawdziwe imię. Jej prawdziwa tożsamość  była ukrywana ze względu na bezpieczeństwo jej i jej rodziny. Teraz podobno już nie żyje, ale wciąż jej rodzina mogłaby być w niebezpieczeństwie gdyby wyszło na jaw kim była.

Mówiąc szczerze obawiałam się, że Alia Bhatt w tak trudnej roli może sobie nie poradzić. Moim zdaniem dała jednak radę. Wiem, że nie wszyscy darzą ją sympatią, ale ja tego odczucia nie podzielam. Fakt, że pierwsze role może nie były jakoś bardzo ambitne i faktycznie niezbyt mi się podobała. Chociaż w filmie „Student Of The Year” wypadła moim zdaniem kiepsko, to jednak sama piosenka „Radha”  trafiła do moich ulubionych, co jednak świadczy o tym, że nie zepsuła wrażenia aż tak bardzo 😉 Muszę jednak przyznać, że im dalej ją obserwuję tym lepiej jej idzie. Bardzo podobała mi się w „Dear Zindagi”, mocno zaimponowała mi w „Udta Punjab”, a w „Raazi” tylko potwierdziła mi, że jest na dobrej drodze, aby zostać moją ulubienicą 😉


Zauważyliście, że w „Raazi” wystąpiła też jej mama? W roli mamy Sehmat, a jakże by inaczej  Rzeczywiście są do siebie podobne, więc wyszło to bardzo wiarygodnie. Była to może niewielka rola, ale Soni bardzo chętnie ją przyjęła i mówi, że chętnie zagrałaby jeszcze raz z córką w jakimś innym filmie.

 „Raazi” odnoszący się do sytuacji indyjsko-pakistańskiej, jest chyba pierwszym filmem Bollywood jaki widziałam, który przedstawia ten konflikt w tak neutralny sposób. Pakistańczycy są przedstawieni na równi Hindusom, w sumie można chyba nawet powiedzieć, że w filmie nie ma dobrych ani złych postaci. Każda osoba ma wartość. Jedynym winowajcą jest wojna. Może wcześniej w „Bajrangi Bhaijaan” też pojawiał się podobny motyw, ale nie był aż tak wyraźny. 

Film pokazuje mi jak bezsensowne są wojny między narodami. Wszędzie żyją ludzie, często bardzo podobni do siebie, nieraz nawet potrafią się ze sobą przyjaźnić i budować związki. Rodzina, do której trafia filmowa Sehmat nie jest przecież zła. Są dla siebie nawzajem dobrzy, uczynni, działają dobroczynnie, itp. Mimo, że mężczyźni w rodzinie służą w armii pakistańskiej i są bardzo oddani swojemu krajowi to nie wahają się przyjąć do domu dziewczynę z Indii jako synową. Dają jej zresztą dużo ciepła i życzliwości. Nie ulegli wrogości wobec Indusów „dla zasady”. Może i mają inne narodowości, ale są tacy sami. Szkoda, że toczą ze sobą wojnę… Miłość do swojego kraju jest może wspaniała i przywiązanie ojczyzny jest ważne, ale czy ważniejsza niż ludzkie relacje i życia? Czy musi oznaczać jednocześnie nienawiść do innych krajów? Czy granica pomiędzy państwami ma aż takie wielkie znaczenie? Dla mnie odpowiedź jest oczywista - NIE. Zostawiam to do przemyślenia dla Was.

 

Zarzuty dotyczące „Raazi” z jakimi spotkałam się w Internecie:

- Sehmat ma problem z wyjściem na stołek pomimo tego, że przeszła szkolenie bojowe

- nikt w rodzinie wysoko postawionych pakistańskich wojskowych nie podejrzewa indyjskiej dziewczyny o szpiegostwo

- film określa się jako thriller szpiegowski, a w wielu momentach wydaje się być raczej melodramatem

A jakie jest moje zdanie co to powyższych zarzutów? Nie do końca się z nimi zgadzam, albo zgadzam się, ale nie stanowi to dla mnie problemu w odbiorze filmu. Co do pierwszego, to szczerze mówiąc w trakcie oglądania nie zauważyłam tego, chociaż może jest to jakaś niekonsekwencja. Z drugiej jednak strony, Sehmat przecież przeszła bardzo przyspieszone szkolenie, więc może tak miało być ;)  Z drugim punktem się zgadzam, faktycznie oglądając „Raazi” zastanawiałam się jak to możliwe, że teść, szwagier i mąż aż tak bardzo ufają Sehmat, mimo że poznali ją dopiero co. Ledwo co wyszkolona młoda dziewczyna była w stanie ich tak przechytrzyć? Tym bardziej w momencie gdy sami są zaangażowani w działalność wojskową i przeszli pewnie masę szkoleń… Wytłumaczyłam sobie jednak, że może właśnie o to chodziło. W filmie pokazano jakimi normalnymi ludźmi są osoby po obu stronach konfliktu. Chcą budować swoje rodziny na zasadach zaufania i nie dopuszczają do siebie myśli, że ktoś z nich może okazać się zdrajcą. To jest przecież bardzo ludzkie! Nie wiem czy takie faktycznie było zamierzenie twórców, ale moja interpretacja satysfakcjonuje mnie na tyle, żeby tego już nie drążyć J A punkt ostatni… No cóż J W Bollywood to chyba wszystko jest dozwolone ;)


Film „Raazi” zrobił na mnie wielkie wrażenie i na pewno go zapamiętam, stąd też wysoka ocen ;)


Moja ocena:

9/10

 


🎇🎈🎉🎈🎇

No i zrobił nam się koniec roku, a był to rok tak niesamowicie inny od wszystkich wcześniejszych. Wszyscy pewnie czujecie jak ciężko się żyło. Codzienność stała się trudniejsza, dostęp do wielu miejsc był utrudniony, mniej spotykaliśmy się z bliskimi, bo baliśmy się o ich i swoje zdrowie. Również dla mnie był to dziwny rok. Dużo w nim było dobrego! Oczywiście, jak chyba każdy, doświadczyłam też strachu i kilka przykrych zdarzeń, w tym straty, która rozdarła mi serce 💔 Przechodzę jednak nad tym wszystkim z refleksjami na przyszłość i wierzę, że wychodzę silniejsza z tego trudnego 2020 roku. Generalnie bilans tego roku wychodzi jednak delikatnie na plus, a wiem co mówię - jestem przecież księgową 😁 Takich wniosków również i Wam życzę 😄 Pozdrawiam Was z szerokim uśmiechem pod maseczką i nadzieją, że niedługo można będzie się z niej uwolnić 😄 

Miejcie się dobrze w nadchodzącym 2021 roku! 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kilka memów na poprawę humoru

Sushant Singh Rajput nie żyje

„Love Aaj Kal” x 2