Kiedy dzieci mają dzieci – „Teree Sang”
Moje dalsze poszukiwanie filmów indyjskich z wątkiem aborcji doprowadziło mnie do odnalezienia „Teree Sang”. Jest to kolejny po „Kya Kehna” obraz przywołujący problem nastoletniej ciąży. Pokazuje, że siła charakteru ma moc pokonać wiele przeciwności, a dojrzałość wcale nie jest tym samym co dorosły wiek.
Siedemnastoletni chłopak
o imieniu Kabir (Ruslaan Mumtaz) jest wesołym, dobrze wychowanym młodzieńcem.
Jego status materialny określiłabym jako niższa klasa średnia. Jak to
nastolatek znajduje swoją pierwszą sympatię. Zwraca uwagę na śliczną dziewczynę
(Sheena Shahabadi), którą pragnie poznać. Zauważa ona jego nieśmiałe zaloty i
zachęca go, aby przyszedł na imprezę organizowaną przez jej szkołę. Okazuje
się, że uczy się ona w szkole żeńskiej, do której uczęszczają córki zamożnych
rodziców. Kabir podstępnie wkrada się na tę imprezę, gdzie poznają się bliżej.
Odprowadza ją do domu po wspólnej (choć bardzo krótkiej) zabawie. Wychodzi wtedy
na jaw, że akurat są jej urodziny, a chłopak jest od niej o 2 lata starszy.
Spędzają cały wieczór na rozmowie i wkrótce zasypiają, choć Kabir nadal nie zna
jej imienia. Niespodziewanie do domu wracają rodzice dziewczyny, a on musi
szybko uciekać, żeby go nie zobaczyli. Udaje mu się jednak poznać jej imię -
Maahi. Z czasem bardzo się do siebie zbliżają i stają się parą. Maahi zachodzi
w ciążę. Nie jest to akceptowane przez rodziców z obu stron, choć zdecydowanie
gorzej przyjmują to rodzice dziewczyny. Młodzi uciekają od swoich rodzin i
zamieszkują w opuszczonym domu, gdzie wiją sobie całkiem przyjemne gniazdko.
Spada na nich jednak ogromny trud utrzymania się na własną rękę. Kuku podejmuje
się różnych prac, aby zarobić na dom, a i Maahi stara się podejmować lekkich
zajęć, aby wspomóc ich budżet. Jak ich losy potoczą się dalej?
Kolejna po
"Tribhanga" opowieść pokazująca wpływ rodziców na dziecko. Maahi była
zadbana, otoczona przepychem, chodziła do dobrej szkoły, miała służbę i wielki
dom. Nie miała jednak obok siebie rodziców. Pojawiali się w jej życiu od czasu
do czasu pomiędzy licznymi wyjazdami. Kiedy już zjawiali się w domu, to nie
otrzymywała od nich wystarczającej ilości miłości i ciepła jakiego
potrzebowała. Matka starała się wynagrodzić jej rozłąkę chociaż częściowo,
natomiast ojciec ciągle ją strofował, nie akceptował jej przyjaciół. Nic więc
dziwnego, że dziewczyna się zbuntowała. Szukała akceptacji i miłości poza
domem.
Inaczej sprawa się miała
po stronie Kabira. Jego rodzice, choć niezbyt zamożni, byli nim zainteresowani i
starali się wychować go na zaradnego, uczciwego człowieka. Nie ustrzegli go
jednak przed zostaniem ojcem w wieku o wiele za młodym. Nie da się przecież
cały czas pilnować nastolatka. Trzeba jednak przyznać, że jednego nauczyli go bardzo dobrze. Chłopak wykazał się
wielką odpowiedzialnością, ponieważ nie zostawił swojej dziewczyny w trudnej
sytuacji, chociaż tego się po nim spodziewała (niestety tak rzeczywiście dzieje
się często w Indiach – i nie tylko! U nas przecież też tak bywa...). Byłam pełna
podziwu, kiedy patrzyłam jak podejmuje się pracy ponad swoje siły, aby zapewnić
pieniądze na utrzymanie swojej dziewczyny i przyszłego dziecka. Trzeba przecież
pamiętać, że chłopak miał dopiero 17 lat 😲
Aktorzy w rolach głównych
poradzili sobie całkiem nieźle, bo nie raziły mnie ich postaci. Szkoda, że nie
zaangażowano jednak młodszych osób, bo widać, że nie są faktycznie
nastolatkami. Trochę się zdziwiłam, kiedy się dowiedziałam, że Ruslaan Mumtaz
grający Kabira miał w momencie premiery aż 27 lat (czyli o 10 więcej niż jego postać!). Sheena Shahabadi nieco mniej, bo 23 lata.
Nie przeszkadzało mi to jednak aż tak bardzo. Najlepszą robotę moim zdaniem
zrobił jednak Satish Kaushik jako tata Kabira. Był fantastyczny w momentach
komicznych, ale pokazał też zarówno wrażliwość jak i charakterek. Naprawdę z
przyjemnością mi się go oglądało.
Jednym z producentów
filmu jest Anupam Kher. Jest to jego producencki debiut. Swój „podpis” w filmie
złożył w swoim gościnnym występie jako sędzia pod koniec filmu.
A jak oceniam ten film?
Nie jest to może szczyt możliwości indyjskiego kina i wydaje mi się, że ma
trochę niedociągnięć. Historia jest poruszająca, a przede wszystkim pouczająca,
co bardzo cenię 😉 Opowieść o parze
nastolatków rozwija się dość spokojnie i chyba trochę przydługawo, ale mimo to
oglądałam z ciekawością i zainteresowaniem. Kto nie widział, niech zobaczy😄
Moja ocena:
8/10
Komentarze
Prześlij komentarz