Kolejny rok za nami i następny przed nami!
Jak ten czas szybko leci ;) Kilka dni temu zakończył się 2021 rok i chociaż to nasze ludzkie odmierzanie czasu i przeliczanie go na lata jest bardzo umowne to jednak jest to fajna okazja to refleksji i planowania przyszłości. Podobnie jak rok temu, również i teraz chciałabym krótko podsumować miniony rok i uprzedzić czego możecie spodziewać się ode mnie w nowym roku.
Ale to już było… ;)
Na początku wpisu muszę niestety uderzyć się w pierś. Nie dotrzymałam niestety
postanowienia o dodawaniu 3 postów w miesiącu… To jednak bardzo dużo. Mimo to i
tak jestem z siebie zadowolona, bo ani jednego miesiąca nie odpuściłam, w
każdym coś na blogu się pojawiło. Najbardziej aktywna była dla mnie pierwsza
połowa roku. Kontynuowałam w niej rozważania o przedstawianiu tematu aborcji wfilmach Bollywood, rozpoczęłam nowy cykl wpisów „Filmy z Indiami w tle” i opowiedziałam
o powodach, które sprawiają że tak bardzo lubię Bollywood. W drugiej połowie
roku postów było mniej, ale udało mi się obejrzeć i opisać dwa indyjskie seriale
(„Bhaag Beanie Bhaag” i „Pretendent do ręki”) i opowiedzieć wam o rangoli.
Poza tymi tematami, na przestrzeni całego roku pojawiły się również dwie recenzjeksiążkowe i sporo filmowych.
Jeśli chodzi o filmy właśnie, to jakie były najlepsze, które obejrzałam w
2021 roku? Niekwestionowanym zwycięzcą jest w tym roku „English Vinglish”. Bardzo
urzekła mnie ta ciepła opowieść o tradycyjnej indyjskiej pani domu, która po
cichu walczy ze swoimi słabościami. Odnalazłam w niej dużo emocji z którymi się
identyfikuję, dlatego film ten dobrze zapamiętałam i wiem, że jeszcze nieraz do
niego wrócę. Drugi film, który chcę wyróżnić to „Hichki”. Co prawda nie
przedstawiłam jego recenzji, ale chociaż teraz mam okazję go wspomnieć i Wam polecić.
Ogromnie mi się podobał. Jest to piękna historia o pełnej pasji nauczycielce,
która podejmuje się pracy z trudnymi dziećmi ze slumsów. Uwielbiam Rani
Mukherjee, pewnie jest to jeden z powodów, dla których sięgnęłam po „Hichki”. Podobnie
zresztą było z obiema częściami „Mardaani” (i też ich nie opisałam… jakoś się
nie złożyło). Zrobiły na mnie ogromne wrażenie, choć są to filmy w zupełnie
innym klimacie niż dwa wymienione wcześniej. Bardziej mroczne, szokujące i
podejmujące bardzo trudne tematy. Jeśli ktoś jeszcze nie widział to ja zachęcam.
Do oglądania filmów i rozwijania swojego zainteresowania Indiami oprócz prowadzenia bloga motywował mnie też udział w facebookowym wyzwaniu „W 2021 roku obejrzę 50 filmów Bollywood!” i prawdę mówiąc myślałam, że polegnę. W drugiej połowie roku dużo się działo u mnie prywatnie i nie miałam czasu, a czasem chyba nawet ochoty na oglądanie czegokolwiek. Oczywiście coś tam wpadało, ale nie za wiele. Końcem roku już nawet zaczęłam się rozgrzeszać, że w sumie biorąc pod uwagę seanse powtórkowe to filmów indyjskich obejrzałam pewnie całkiem sporo, a przecież były jeszcze filmy z Indiami w tle, trochę seriali… Zresztą nie samymi Indiami żyje człowiek! Oglądałam też sporo innych rzeczy. I nie uwierzycie, ale trochę nieświadomie, dosłownie rzutem na taśmę udało mi się ukończyć to wyzwanie z sukcesem! W grudniu znalazłam trochę więcej czasu, więc przed i w czasie świąt wpadły mi do filmoteki jeszcze 3 obejrzane filmy, a 31 grudnia obejrzałam dosłownie 50-ty nowy film indyjski w tym roku. Jak sobie zrobiłam podsumowanie to oniemiałam ;) Nie miałam świadomości, że w pierwszej połowie roku, aż tak nadgoniłam statystyki (od stycznia do końca czerwca miałam na koncie już 35 obejrzanych po raz pierwszy filmów indyjskich). W sumie wyszło to tak:
- 50 filmów indyjskich obejrzanych po raz pierwszy
- 5 seansów powtórkowych
- 12 filmów z Indiami w tle (10 opisanych w poprzednich wpisach, 2 czekają na swój czas)
- 3 serie indyjskich seriali
Moim zdaniem to świetny wynik! Dzięki temu wyzwaniu moja filmografia
znacznie się rozbudowała. Na ten rok Preetishya ruszyła z kolejną edycją
wyzwania, tym razem w nieco zmienionej formie. O szczegółach poczytacie na
wydarzeniu facebookowym „W 2022 roku obejrzę 50 filmów Bollywood!”.
Zachęcam do dołączenia. Fajna motywacja ;)
W tamtym roku zrobiłam jeszcze podsumowanie muzyczne, ale jakoś tym razem nie mam chyba czego podsumowywać w tym zakresie. Muzyka, która u mnie gra najczęściej to po prostu piosenki losowo wybierane przez youtube… Lubię sobie do nich ponucić, potupać nóżką, a nawet czasem poruszać resztą ciała. Faktem jest jednak, że nie mam dla Was konkretnych polecajek w tym zakresie. Ale może wy macie coś dla mnie? J
Plany
Co do blogowych zamiarów na 2022 rok to nie mam ich za dużo. Moim głównym celem jest regularność, czyli ok. 1-2 wpisy miesięcznie i tego postaram się trzymać. Jeśli jednak nie będę miała nic ciekawego do przedstawienia to nic na siłę ;)
Drugi mój plan to - więcej książek. Ogólnie chciałabym w tym roku czytać więcej niż ostatnimi czasy. Mam nadzieję że napotkam na książki z motywem Indii, które będę mogła opisać i Wam polecić.
Oczywiście dołączyłam też do wyzwania filmowego wspomnianego wyżej i zobaczymy jak pójdzie mi w tym roku. Nie mam jednak złudzeń J Na rok 2022 zapowiada mi się sporo wyzwań, kilka bardzo trudnych. Niedawno zmieniłam też miejsce pracy, więc obecnie sporo czasu poświęcam na wdrożenie i doszkalanie, co kosztuje mnie sporo energii (także po godzinach pracy). W związku z tym nie chcę sobie narzucać jeszcze tutaj ciśnienia, aczkolwiek oglądać filmy indyjskie na pewno będę. W końcu dla mnie to świetny relaks ;)
Jak widać, nie planuję zbyt wiele. Wolę zrobić Wam i sobie niespodziankę, jeśli uda się zdziałać coś ponad to, o czym wspomniałam wyżej 😊
Na ten rok życzę sobie i Wam rozwijania swojej miłości do Indii i
tamtejszego kina oraz odkrywania nowych filmowych perełek. A poza tym dużo
zdrowia (które czasami wydaje nam się oczywiste i wiecznie, a nie jest), wielu
okazji do uśmiechu, dobrych ludzi wokół, wyrozumiałości dla popełnianych przez
siebie błędów i powodzenia we wszystkich waszych planach. Miejcie się dobrze! 💗
* A na pierwszym zdjęciu mój nowy kalendarz na 2022 rok z motywem mandali. Mała rzecz, a cieszy ;)
Czekam na nowy wpis z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuń