Aborcja w kinie bollywood

Od jakiegoś czasu w Polsce ma miejsce gorąca dyskusja na temat aborcji. Protesty, artykuły, reportaże… Ja raczej milcząco przyglądam się temu co się dzieje, jednak postanowiłam włączyć się w to w troszkę inny sposób. Zrobiłam swoje dochodzenie jeśli chodzi o to jak aborcja przedstawiona jest w filmach bollywood i w ostatnich wpisach pojawiały się recenzje filmów podejmujących się tego tematu. Dziś przyszedł czas na podsumowanie. Zapraszam!




O tym jak aborcja w Indiach jest uregulowana prawnie, czy przepisy te są przestrzegane i co z tego wynika pisałam już wcześniej w poście z cyklu [O Indiach słów kilka] cz.6. Będę się do niego troszkę odnosić, więc jeśli nie orientujecie się w sytuacji to zachęcam do przeczytania.

Jeśli chodzi o kino to w filmach aborcja pokazana jest w większości przypadków jako jedyna możliwość, aby zapobiec hańbie w przypadku ciąży niezamężnej dziewczyny, a jednocześnie jako wielkie zło i grzech. Sytuację w poszczególnych filmach opisuję niżej. Uwaga! Będą spoilery! Niestety bez nich nie miałabym jak to ugryźć...

„Salaam Namaste” – jest to film, który nazwałabym bardzo współczesnym i „zachodnim” w swojej wymowie. Ambar (Preity Zinta) i Nick (Saif Ali Khan) żyją sobie beztrosko w Melbourne, cieszą się życiem i budują luźny związek. Wszystko zmienia się w momencie, kiedy dowiadują się o ciąży. Nick nie ma zamiaru zostać ojcem i bardzo wyraźnie daje to do zrozumienia. Nie jest to też po myśli Ambar, dlatego razem decydują, że najlepszym wyjściem z sytuacji będzie aborcja. Kiedy jednak dziewczyna udaje się na zabieg, słyszy bicie serca dziecka innej ciężarnej pacjentki. Wtedy też lekarka, nie wiedząc jeszcze o ciąży Ambar, wyraża swoje zdanie na temat nowego życia, które powstaje w chwili poczęcia. Myślę, że w jej słowach wyraża się takie ogólne przekonanie indyjskie (i nie tylko), że w macicy kobiety znajduje się nowy człowiek i nie powinno się go pozbywać. Słowa lekarki sprawiają, że Ambar zdaje sobie sprawę, że nie jest w stanie przerwać tej ciąży. Kłócą się o to z Nickiem, ale dziewczyna nie zmienia zdania i postanawia wychować dzieci (bliźnięta!) sama. Koniec końców mężczyzna jednak staje na wysokości zadania i wszystko kończy się jak w bajkach przystało.

„Kya Kehna” – bohaterami są tutaj Priya (Preity Zinta) i Rahul (Saif Ali Khan). Choć aktorów mamy tych samych to są nieco młodsi niż w „Salaam Namaste” i występują tu w roli studentów. Również i tutaj chłopak nie okazuje się odpowiedzialnością i porzuca dziewczynę w trudnej sytuacji. W tym filmie doskonale widzimy jak na ciążę niezamężnej dziewczyny reaguje jej tradycyjna hinduska rodzina, która uważa, że jest to hańba dla nich wszystkich. Namawiają ją więc na aborcję. Priya jednak czuje, że rozwija się w niej nowe życie, prześladuje ją wizja małego Kriszny i dziecięcy głosik, który mówi do niej „mamo”. Ojciec wyrzuca ją z domu, ale dziewczyna wytrwale utrzymuje, że chce urodzić to dziecko. Na szczęście rodzina szybko decyduje się pomóc jej, mimo tego że rzeczywiście stają się tematem plotek i zostają odrzuceni przez społeczność. Do aborcji więc nie dochodzi.  Kulminacją tej dramatycznej sytuacji staje się przedstawienie przygotowane przez dawnych przyjaciół Priyi, które sugeruje, że niezamężna dziewczyna, która zachodzi w ciążę nie ma prawa do normalnego życia i powinna jak najszybciej ze sobą skończyć gdyż przynosi tylko zgorszenie. Sytuacja zmienia się po pięknym przemówieniu, które wygłasza dziewczyna tuż po przedstawieniu. Wskazuje w nim, że w jej łonie rozwija się prawdziwy człowiek, którego nie może usunąć tak samo jak zepsutego zęba. Porusza w nim też bardzo ważną kwestię tego, że ciąża nie pojawia się z nikąd i poza kobietą ma w tym udział też mężczyzna. Ostracyzm jednak dotyka tylko kobietę i dziecko, co jest niesprawiedliwe i okrutne.

W „Kya Kehna” widzimy więc kilka różnych postaw wobec aborcji. Z jednej strony jest Priya, która uważa aborcję za zabójstwo niewinnej istoty, a z drugiej rodzina, która widzi w aborcji jedyną szansę na ucieczkę przed wykluczeniem społecznym. Ciekawa też wydaje mi się postawa społeczeństwa, które ciążę niezamężnej dziewczyny uważa za zgorszenie i ciężki grzech. Również aborcję uważa się za grzech i to nawet jeszcze cięższy. Więc jak to jest, że dokonanie aborcji chroni kobietę przed niechęcią ludzi? Czysta hipokryzja, prawda?

„Teree Sang” – W tym filmie mamy do czynienia z ciążą jeszcze młodszej dziewczyny niż w „Kya Kehna”. Maahi (Sheena Shahabadi) zachodzi w ciąży w wieku tylko 15 lat. Razem ze swoim chłopakiem Kabirem (Ruslaan Mumtaz) wpadają w panikę, kiedy się o tym dowiadują. Są młodzi, niedoświadczeni, nie widzą szans na wsparcie rodziców i dobre wyjście z tej sytuacji. Jedynym słusznym rozwiązaniem wydaje się im usunięcie ciąży. Maahi jednak ucieka z gabinetu i nie potrafi się na to zdecydować. Na szczęście w tej sytuacji mężczyzna, choć jeszcze bardzo młody, nie porzuca jej. Bierze odpowiedzialność za swoją dziewczynę i nienarodzone dziecko.

„Raazi” – o aborcji tutaj niewiele, ale nie uszedł mojej uwadze jeden wątek z nią związany. Prawie na samym końcu, kiedy okazuje się, że Sehmat (Alia Bhatt) jest w ciąży, mówi ona o tym, że nie zamierza popełnić kolejnego zabójstwa i nie decyduje się na dokonanie aborcji. Jednoznacznie widać więc, że dziewczyna uważa aborcję za zbrodnię i sumienie nie pozwala jej tego zrobić.

„Tribhanga: Tedhi Medhi Crazy” – jest to najnowszy film z opisywanych w tym zestawieniu. Opowiada o trzech pokoleniach kobiet. Wątek aborcji pojawia się też tylko w jednym momencie. Jest to rozmowa między Anu (Kajol) i jej córką Mashą (Mithila Palkar), podczas której Anu dowiaduje się o ciąży Mashy. Dziewczyna zdradza matce, że rodzina jej męża wymusiła na niej badanie płci dziecka (co w Indiach jest zabronione). Ich intencją było to, aby pozbyć się ewentualnej dziewczynki, ponieważ w rodzinie jest już za dużo dzieci płci żeńskiej. Masha i jej mąż nie brali pod uwagę takiej możliwości, jednak zgodzili się na badanie i na szczęście okazało się, że urodzi im się syn. Jest to ewidentne nawiązanie do aborcji selektywnej, o której tak dużo pisałam we wspomnianym wcześniej wpisie o aborcji w Indiach. Tradycyjne rodziny twierdzą, że utrzymanie dziewczynek jest kosztowne i nieopłacalne, dlatego też rodzina męża Mashy obawiała się jak sobie poradzą jeśli znów nie urodzi się chłopak. Anu jest wyzwoloną, nowoczesną kobietą i z wielką złością przyjmuje to czego się dowiaduje. Nie godzi się z twierdzeniem, że dziewczynki i kobiety są mniej warte niż mężczyźni i chciałaby, aby takie myślenie przestało być obecne we współczesnych Indiach (a zwłaszcza w rodzinie córki).

„Yuva” – w tym filmie po raz pierwszy mamy do czynienia z aborcją dokonaną. Lallan (Abhishek Bachchan) często zawodził swoją żonę Sashi (Rani Mukherjee). Kiedy po raz kolejny znika na jakiś czas, nie uprzedzając kiedy wróci i gdzie będzie przebywał, opuszczona kobieta decyduje się przerwać ciążę, z której wcześniej ogromnie się cieszyła. Skłania ją do tego samotność, bieda i trudne warunki życia. Nie wyobraża sobie być samotną matką w takiej sytuacji. Sama przecież nie pracuje, zajmuje się domem, a przedłużająca się nieobecność męża mogła wskazywać na to, że nie będzie umiał zadbać o rodzinę, a może nawet nigdy już nie wróci. Lallan po powrocie jest wściekły. Mimo swojego kryminalnego życia i skłonności do agresji, miał nadzieję na to, że stworzą szczęśliwą rodzinę. No cóż, jego natura na to nie pozwoliła.

„Aitraaz” – kiedy Sonia (Priyanka Chopra) dowiaduje się o ciąży w ogóle nie bierze pod uwagę scenariusza, w którym zostaje matką. Wybiera karierę i wygodę mimo faktu, że jest dorosła, zamożna, a jej partner Raj (Akshay Kumar) chce tego dziecka. Nie bierze ona jednak zupełnie po uwagę jego zdania co powoduje rozpad związku. Partner ją opuszcza, a ona pnie się na szczeblach kariery. Potem miesza się w inne niezbyt prawe sprawy i ponosi karę za wszystkie swoje złe czyny (w końcu karma wraca).

„Fashion” – tutaj podobnie jak w przypadku Soni z „Aitraaz” bohaterka grana również przez Priyankę Choprę – Meghna dokonuje aborcji. Motywy ma jednak nieco inne. Wmieszana w romans ze swoim szefem czuje się z nim szczęśliwa i liczy na to, że dla niej rozstanie się z żoną. Kiedy dowiaduje się o ciąży to wydaje się być szczęśliwa. Czar jednak szybko pryska, bo kochanek rozwiewa jej nadzieje. Meghna owszem, przerywa ciążę dla kariery, ale wymusza to na niej agencja modelingowa, w której pracuje. Wydaje mi się, że samo porzucenie przez ukochanego nie było tu czynnikiem decydującym chociaż na pewno miało duży wpływ na jej decyzje. Wszystkie trudne wydarzenia w jej życiu doprowadzają ją do silnej depresji, z której na szczęście się otrząsnęła i stanęła na nogi.



Nie znalazłam ani jednego filmu, w którym aborcja byłaby dużym tematem. Jeśli znacie powyższe filmy to pewnie czasami nawet nie do końca zdawaliście sobie sprawę, że ten temat się w nich w ogóle pojawił (np. w „Raazi” jest o niej tylko jedno zdanie). W większości nie jest na pierwszym planie i przemyka on po prostu przez akcję. Myślę, że to dlatego że jest to temat trudny i niejako wstydliwy dla Indusów. Przypuszczam, że to dlatego, że z jednej strony uważają aborcję za niewybaczalny grzech, a jednocześnie nie umieją zaakceptować ciąży u niezamężnych kobiet. 

W opisanych przeze mnie filmach zauważam jednak pewne prawidłowości. Historie bohaterek, które postanowiły urodzić dziecko mimo różnych trudności, kończą się dobrze. Znajdują wsparcie u bliskich i są szczęśliwymi mamami. Jest to ich nagroda za uratowanie życia. Dokonanie aborcji jest traktowane jako ciężki grzech, a w Indiach silna jest wiara w karmę. Mam wrażenie, że bohaterki, które zdecydowały się na przerwanie ciąży poniosły za to ciężką karę. Sashi zostaje sama, a jej mąż ląduje w więzieniu, Sonia przygnieciona kłopotami (które miała zresztą na własną prośbę) popełnia samobójstwo, a Meghna wpada w depresję. Wydaje mi się, że to zamierzony lub podświadomy zabieg twórców filmów. Taka jest moja interpretacja. A wy jak myślicie?



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kilka memów na poprawę humoru

Sushant Singh Rajput nie żyje

„Love Aaj Kal” x 2